niedziela, 13 października 2013

Rozdział 6--Ja tak nie potrafię.

Perspektywa Belli:

Od kąt straciłam przytomność nic się przez dłuższy czas nie działo. Już ta niewiedza zaczynała mnie dobijać, gdy nagle poczułam ból w szyi, który w wampirzym tempie (nie wiem z kąt mam to skojarzenie, chyba za dużo przeczytałam książek o wampirach). Wracając do świata żywych. Czułam się jakby ktoś palił mnie od środka, niszcząc moje ciało a moja krew zamieniała się w żrący kwas, sprawiający coraz większe cierpienie. Ból rozprzestrzeniał się w zastraszającym tempie. Nagle wszystko ustało. Po prostu odeszło w nicość.
Nic. Zero bólu.
Powoli otworzyłam oczy. Widziałam wszystko bardzo dokładnie. Nie wiem dlaczego, ale nic nie pamiętam. Nic. Żadne wspomnienie nie dosięga mojego umysłu.
-Wreszcie się obudziłaś Isabello.....


*******************************************************
Wiem, że nie powinnam dodawać tego czegoś, ale nie mam weny i chcę, żebyście nie pomyśleli, że opuściłam tego bloga. Postaram się coś  napisać jeszcze dzisiaj.

wtorek, 24 września 2013

Rozdział 5--Żaden plan nie jest idealny

(Narracja trzecioplanowa)

Ciemność pochłaniała ją doszczętnie. Nie próbowała nawet walczyć bo wiedziała, że to nic nie da. Po chwili to samo stało się z pozostałymi dziewczynami. Eter był nad wyraz skuteczny co było na rękę porywaczom. Po chwili podjechał czarny bus z Eleazarem za kierownicą. Dziewczyny posadzono na tylnich miejscach między wampirami.
Jechali kilka godzin, pokonując trasę z Waszynktonu do Włoch. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, już niedługo mieli powrócić do codziennej służby u Volturich z pięknymi wampirzycami u boku.
Wszyscy trzej byli bardzo zadowoleni, jedynie Eleazar się wachał. Z jednej strony właśnie zniszczył życie dziewczyn, bo bycie wampirem jest ciężkie i trudne a z drugiej strony życie w psychiatryku to nie życie, przypomnieć trzeba jeszcze, że w Volterze czeka na niego kochająca żona (Carmen).
Na tych rozmyślaniach wampir spędził całą drogę.
Przed zamkiem w Volterze stała uśmiechnięta postać. Mężczyzna o szkarłatnych tęczówkach i bladej, popękanej skórze.
-Witajcie-krzykną ów mężczyzna na przywitanie.
-Witamy Panie-odpowiedzieli chórem.
-To gdzie są nasze drogie dziewczęta?-spytał ,,Pan''. W odpowiedzi najwyższy brunet otworzył drzwi busa.
W środku przytulone do siebie leżały kolejno szatynka, brunetka i blondynka.
Kogoś mu przypominały, tylko na razie nie wiedział kogo. Nie mógł uwierzyć, że w takich słabych ludzkich kobietkach skrywają się wielkie dary.
-Zanieście je do komnat-polecił czerwonooki wampir.
Już po chwili wszyscy znajdowali się w dźwiękom-odpornych pomieszczeniach, zbudowanych specjalnie na tą okazję.
-Garrecie możesz?-spytał Aro.
-Co mam im zmienić w pamięci?-spytał zapytany.
-A więc tak. Niczego nie pamiętają, ale nam ufają i wiedzą kim są wampiry. Chcą do nas dołączyć bo nie znalazły swojego miejsca w świecie. Nie będą zadawać niepotrzebnych pytań.-powiedział na jednym wdechu ,Pan'.
Po chwili Garret wykonał swoją robotę i można było przejść do dalszej części planu.
-Alec teraz twoja kolej-powiedział podekscytowany Aro.
Po tych słowach brunet wypuścił opary przylegające do jego ciała. Szczelnie owiną nimi Alice i Ross lecz Belli nie zdołał mimo swojej długowiecznej praktyki.
-Nie mogę jej objąć-przyznał po wielu próbach.
-Jak to nie możesz?-spytał zdenerwowany władca.
-To pewnie przez tarczę-odezwał się po raz pierwszy Eleazar.
-Mówi się trudno, idzie się dalej-powiedział Aro, po czym ugryzł blondynkę. Jej krew była wyjątkowo kusząca, co sprawiało dodatkowe trudności.  Przez chwilę zastanowił się czy nie wypić jej krwi, lecz chęć zdobycia kolejnego daru wygrała. Wampir po wpuszczeniu w krwioobieg dziewczyny jadu oderwał się od jej szyi.
To samo zrobił z szatynką, której krew była jeszcze smaczniejsza. Jako ostatnia została przemieniona brunetka. Tylko ta ostatnia zaczęła się wić i krzyczeć, bo pozostałe dwie dziewczyny były bezpieczne pod mgłą Aleca.



*********************************************************
Na dzisiaj to tyle. Następny rozdział z perspektywy Belli             Pozdro :D









sobota, 21 września 2013

Zmiana

przepraszam ale postanowiłam trochę pozmieniać w blogu, bo mam nowy pomysł na dalsze wydarzenia. Zmiany nie są duże ale zmany to zmiany.
Nie będę dodawać od początku całej historii tylko z edytuję tą obecną.
Chodzi o to, że Alice zamiast władać lodem będzie władać roślinnością.


To na razie tyle/ L.A.

To nie rozdział tylko moja piosenka

Miałam być, kopciuszkiem w swej bajce,
Miałam być, tą jedyną najpiękniejszą z nich,
Co z tego, że ,miałam być twoim największym szczęściem?
Po prostu nie wyszło mi, lecz spróbuję raz jeszcze.
Złapię szczęście za rękę jak  kiedyś Ciebie,
już nie puszczę nigdy więcej jak puściłam Ciebie,


 Ref:  Spale moje życie i zacznę jeszcze raz,
         może spotkam moje szczęście i dam mu w twarz?
         Za to, że mnie zostawiło
         Że puściło samo mnie,
         Za to, że mnie opuściło, gdy potrzebowałam je.

Nie spalę tego mostu, to będzie zbyt łatwe
spróbuję o nas walczyć, choć pewnie mi nie wyjdzie
To jest, skom-pli-ko-wa-ne
To jest, do ogarnięcia trudne
Nazwij to jak chcesz, lecz dla mnie to miłość jest



Wyszło spontanicnie,
Wiem,wiem jest ckliwe jak brazylijskie seriale ale właśnie zerwałam z chłopakiem i mam taką mini depresję, więc nie piszę
Jedyne co przychodzi mi do głowy to opowiadania, w których na końcu wszyscy giną i są nieszczęśliwi   

Jak depresja mi przejdzie to napiszę kolejny rozdział.

Do zobaczyska L.A.



niedziela, 15 września 2013

Rozdział 4--Chyba masz rację

Na środku była dziewczyna o czekoladowych oczach i włosach a także bladej cerze. Ostatnia siedziała piękna nastolatka o krótkich,ciemnych, nastroszonych włosach, brązowych oczach i skórze w odcieniu kości słoniowej. Wszystkie trzy były piękne niczym wampirzyce. Gdyby nie bijące serce i rumieńce na twarzach można by było je pomylić z przedstawicielami mojego gatunku.
-To my przyjdziemy wieczorem-powiedział Eleazar przerywając krępującą ciszę
Bez słowa opuściliśmy pomieszczenie i udaliśmy się na dalsze zwiady.
Usłyszeliśmy jeszcze rozmowę nastolatek:
-Widziałyście Aleca? Jaki on przystojny, normalnie nie wierze.-zaczęła jedna z sióstr, po głosie odgadłem, że to Alice, dziewczyna w której się zakochałem. Nie wierzę, że to powiedziałem.
-Przystojny to prawda, ale Garret i tak wygląda jeszcze lepiej-dołączyła się chyba Rosalie. Widać nie tylko ja podbiłem serce jednej ze sióstr.
-Nie prawda bo Alec jest przystojniejszy.-zaczęła wykłócać się Alice.
-Nie prawda bo Garret- odcięła się Ross.
-Alec.
-Garret
-Alec
-Garret
-Cisza!-podniosła głos na pewno Bella.
-Ale...-zaczęły siostry. Reszty nie usłyszałem bo byłem zbyt daleko.

Mamy prosty plan. Jutro zabieramy dziewczyny na spacer do parku gdzie uśpimy je Eterem, wsadzimy do samochodu, który będzie kierował Eleazar i odjedziemy w stronę Voltery, gdzie zmienimy im wspomnienia i przemienimy w wampirzyce. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
No cóż takie życie, trzeba podnieść swoje wampirze cztery litery i iść do ,,Pracy''. Jedyny plus tej sytuacji to to, że znów spotkam Alice. Oh Alice, czyż to nie piękne imię? A jego właścicielka jeszcze piękniejsza. STOP, teraz czas na pracę a nie marzenia.


(Perspektywa Garreta)
Właśnie idziemy do pokoju sióstr Swan, aby wcielić nasz plan w życie. Delikatnie zapukałem do drzwi. W odpowiedzi usłyszałem ciche ,,Proszę''.
-Dzień dobry. Co powiedzą panie na mały spacer?-spytałem uprzejmie.
W odpowiedzi wszystkie pokiwały głowami.


(Perspektywa Belli)
Zdziwiła nas propozycja lekarzy. Jeszcze nigdy legalnie nie opuściłyśmy murów psychiatryka. A teraz idziemy sobie przez park z przystojnymi lekarzami i boku.
Nagle poczułam się słabo a oczy same mi się zamknęły. Potem była tylko ciemność. Ciemność.




*********************************************************
I jak wam się podoba?
Przepraszam, że tak późno ale miałam rozwalony komputer :(   L.A.



 

środa, 11 września 2013

Rozdział 3--Czy wampir może się zakochać?

(Perspektywa Demetriego)

W hotelu przywitała nas ładna recepcjonistka o kuszącym zapachu. Z tródem powstrzymałem pragnienie, ale jednak mi się udało. Szybkim krokiem udaliśmy się na poddasze, gdzie mieliśmy zamieszkać. Pokój był niewielki. Samo łóżko zakrywało większość wolnego miejsca. Ściany były pomalowane ca ciemny brąz a sufit był tradycyjnie biały.
-To co jaki jest plan?-spytałem.
-Musimy albo udawać lekarzy albo wpaść nocą i je porwać. Głosujmy.-zadecydował Eleazar.
-Ja jestem za zabawą w lekarzy.-powiedziałem
-Ja jestem za cicho ciemnym porwaniem-powiedział Alec
-Ja jestem za lekarzami.-wypowiedział się Garret.
-Czyli od jutra zaczynamy pracę w szpitalu psychiatrycznym.-zadecydował Eleazar.

*Następny dzień*  (Perspektywa Belli)

Dzisiaj mają przyjść nowi lekarze. Chyba czterej mężczyźni. Ciekawe jak będą się zachowywać. Czy tak jak Seth* pierwszego dnia, czy może jak Liam*?
Nagle drzwi się otworzyły, przerywając mi i moim siostrom.
Do pomieszczenia wszedło czterech mężczyzn. Dwaj bruneci i dwaj szatyni. Wszyscy mieli ciemno brązowe oczy(To przez czarne soczewki i czerwone oczy przyp.Aut.).
-Witam, nazywam się Eleazar Sherth a to Alec,Garret i Demetri McLess.-mówiąc wskazywał po kolei na mojego wzrostu bruneta, drugiego bruneta tylko że wyższego i najwyższego szatyna.
Kątem oka zauważyłam, że Alice nie odrywa wzroku od Aleca a Ross wpatruje się w Garreta. Mimowolnie mój wzrok spoczął na najwyższym z braci.
-To my przyjdziemy wieczorem-przerwał ciszę Pan Sherth.
Gdy byłyśmy pewne, że lekarze nas nie słyszą zaczęłyśmy rozmowę.
-Widziałyście Aleca? Jaki on przystojny, normalnie nie wierze.-zaczęła paplać Alice.
-Przystojny to prawda, ale Garret i tak wygląda jeszcze lepiej-dołączyła się Rosalie.
-Nie prawda bo Alec jest przystojniejszy.-zaczęła wykłócać się Alice.
-Nie prawda bo Garret- odcięła się Ross.
-Alec.
-Garret
-Alec
-Garret
-Cisza!-podniosłam głos.
-Ale...-zaczęły siostry.
-Żadne ale, Demetri jest najprzystojniejszy.-powiedziałam udając rozmarzoną. W odpowiedzi zobaczyłam zdziwione spojrzenia sióstr.-Żartuję.-powiedziałam z trudem opanowując śmiech.
-To nie jest śmieszne.-powiedziała Alice obrażona.
-Jest i to bardzo.-powiedziałam wybuchając śmiechem.




*Cofnijmy się o kilkanaście minut do tyłu*(Perspektywa
Aleca)

Po co nam te całe podchody i zabawa w lekarzy? Tracimy tylko czas. Nie łatwiej byłoby wejść w nocy i po prostu zabrać te dziewczyny. Ale nie Demetri musi się pobawić. Mówiłem już, że tylko tracimy czas? Staneliśmy przed drzwiami do pokoju dziewczyn.
-Witam, nazywam się Eleazar Sherth a to Alec,Garret i Demetri McLess.-mówiąc wskazywał po kolei na mnie,Garreta i Dema.
Postanowiłem, choć spojrzeć na te dziewczyny, od dzisiaj nasze ,,Podopieczne''.
Po prawej stronie siedziała ładna blondynka, o fiołkowych oczach i bladej skórze.
Na środku była dziewczyna o czekoladowych oczach i włosach a także bladej cerze. Ostatnia siedziała piękna nastolatka o krótkich,ciemnych, nastroszonych włosach, brązowych oczach i skórze w odcieniu kości słoniowej. Wszystkie trzy były piękne niczym wampirzyce. Gdyby nie bijące serce i rumieńce na twarzach można by było je pomylić z przedstawicielami mojego gatunku....














Jeszcze nie rozdział

to tak tutaj podaje moje GG jakby ktoś chciał abym bo powiadamiała o nowych notkach  Nr. GG  48600231
Postaram się dodać niedługo rodział bo na tym blogu to mam ogromną wenę a na pozostałych dwóch tak nie bardzo /L.A.