niedziela, 15 września 2013

Rozdział 4--Chyba masz rację

Na środku była dziewczyna o czekoladowych oczach i włosach a także bladej cerze. Ostatnia siedziała piękna nastolatka o krótkich,ciemnych, nastroszonych włosach, brązowych oczach i skórze w odcieniu kości słoniowej. Wszystkie trzy były piękne niczym wampirzyce. Gdyby nie bijące serce i rumieńce na twarzach można by było je pomylić z przedstawicielami mojego gatunku.
-To my przyjdziemy wieczorem-powiedział Eleazar przerywając krępującą ciszę
Bez słowa opuściliśmy pomieszczenie i udaliśmy się na dalsze zwiady.
Usłyszeliśmy jeszcze rozmowę nastolatek:
-Widziałyście Aleca? Jaki on przystojny, normalnie nie wierze.-zaczęła jedna z sióstr, po głosie odgadłem, że to Alice, dziewczyna w której się zakochałem. Nie wierzę, że to powiedziałem.
-Przystojny to prawda, ale Garret i tak wygląda jeszcze lepiej-dołączyła się chyba Rosalie. Widać nie tylko ja podbiłem serce jednej ze sióstr.
-Nie prawda bo Alec jest przystojniejszy.-zaczęła wykłócać się Alice.
-Nie prawda bo Garret- odcięła się Ross.
-Alec.
-Garret
-Alec
-Garret
-Cisza!-podniosła głos na pewno Bella.
-Ale...-zaczęły siostry. Reszty nie usłyszałem bo byłem zbyt daleko.

Mamy prosty plan. Jutro zabieramy dziewczyny na spacer do parku gdzie uśpimy je Eterem, wsadzimy do samochodu, który będzie kierował Eleazar i odjedziemy w stronę Voltery, gdzie zmienimy im wspomnienia i przemienimy w wampirzyce. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
No cóż takie życie, trzeba podnieść swoje wampirze cztery litery i iść do ,,Pracy''. Jedyny plus tej sytuacji to to, że znów spotkam Alice. Oh Alice, czyż to nie piękne imię? A jego właścicielka jeszcze piękniejsza. STOP, teraz czas na pracę a nie marzenia.


(Perspektywa Garreta)
Właśnie idziemy do pokoju sióstr Swan, aby wcielić nasz plan w życie. Delikatnie zapukałem do drzwi. W odpowiedzi usłyszałem ciche ,,Proszę''.
-Dzień dobry. Co powiedzą panie na mały spacer?-spytałem uprzejmie.
W odpowiedzi wszystkie pokiwały głowami.


(Perspektywa Belli)
Zdziwiła nas propozycja lekarzy. Jeszcze nigdy legalnie nie opuściłyśmy murów psychiatryka. A teraz idziemy sobie przez park z przystojnymi lekarzami i boku.
Nagle poczułam się słabo a oczy same mi się zamknęły. Potem była tylko ciemność. Ciemność.




*********************************************************
I jak wam się podoba?
Przepraszam, że tak późno ale miałam rozwalony komputer :(   L.A.



 

1 komentarz:

  1. Rozdział bardzo, bardzo fajny,wręcz świetny! ale znów niestety czuję niedosyt i to bardzo duży…..!!!!!!… chcę więcej po prostu. Pisz szybciutko, bo już nie mogę się doczekać. Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń